Ukrainsko-Polskie Stosunki w 1939-1940 r.
Ukrainsko-Polskie Stosunki pod Rosyjską Okupacją w 1939 roku
Armię rosyjską dowodził ukraiński generał Tymoszenko, który został specjalnie zainstalowany przez Rosjan, aby ludność ukraińska łatwiej zaakceptowała rosyjskie plany na okupowane terytoria. Chociaż Ukraińcy witali ich swoimi narodowymi flagami, to jednak patrzyli oni na to pobłażliwie, wiedząc, że to się skończy pewnego dnia, gdy Rosja pokaże im swoje prawdziwe oblicze.
Armia Tymoszenki wiozła z sobą miliony ulotek, którymi pierwszego dnia zasypała miasta i wioski. Ulotki przedstawiały, jak Polacy orali na polu z Ukraińcami zaprzęgniętymi do pługa, jak to Polak niemiłosiernie ciął batem ukraińskie bose dzieci zbierające ziemniaki na polu, no i tysiące podobnych. Obok tych ulotek i plakatów były potężne obrazy przedstawiające istny raj na ziemi, który stworzył wielki Stalin, jako dobrotliwy ojciec pracującego ludu całego świata. Wszystkie plakaty były pisane pod adresem Ukraińców, Białorusinów i Żydów.
Oto treść jednego z takich plakatów, które doskonale parę słów pamiętam. ,Ukrajintsiw, bilorusiw ta jewrejiw, wasza Polszcza ne isnuje. Krow poczatkujuczyj, wony pojikhaly do Rumuniji i wony zalyszajut was tut. Nasha herojiczna krasna armija pryszla, szczoby daty wam swoju ruku i zwilnyty was wid tswoho waszoho jarma’ [Ukraińcy, Białorusini i Żydzi, pańska Polska nie istnieje. Krew sycący wyjechali do Rumunii, a was tutaj zostawili. Nasza bohaterska wspaniała armia przyszła wam podać swoją rękę i wyzwolić z tego pańskiego jarzma].
Megafony na ciężarówkach bez przerwy głosiły po ulicach miasta jak to ,heroiczna krasna armija jide w pered u krowawych bytwach’ [heroiczna wspaniała armia idzie naprzód w krwawych walkach]. Każdy Polak czuł się tym obrażony, ponieważ armia rosyjska jechała do Polski jak na defiladę, prawie bez żadnego strzału.
Plakaty wzywali Ukraińców i Żydów do rozbrajania pozostałych polskich oddziałów, które rzekomo pokryły się po lasach.
— Zabijajcie ich oficerów, — głosiły plakaty, — Nie pozwólcie im się wyrwać spod ręki sprawiedliwości radzieckiego rządu, który pragnie pomścić waszą nędzę, krew i łzy.
Jak można było czytać te plakaty w spokoju, wiedząc dobrze, że ja, jako Polak, nie miałem lepszego prawa od mojego ukraińskiego sąsiada. Wszyscy musieliśmy pracować ciężko i znosić ciężary swojego życia.
* * *
Ukraińcy poszli za rosyjskimi hasłami, to też na całym obszarze zaczęli nie tylko rozbrajać, ale obdzierać do naga wracających z wojny żołnierzy już rozbrojonych. Ta procedura doszła do tak szalonego rozmiaru, że dużo żołnierzy zostało zamordowanych w niewymowny sposób.
W powiecie Zborowskim te rozbrajania wobec powiatów innych były jeszcze dość łagodne. Natomiast w powiatach wschodnich i południowych jak Tarnopol, Zbaraż, Czortków, Stanisławów i inne to było coś, czego człowiek nie potrafi nawet zrozumieć. Złapanemu żołnierzowi kazano klękać i mówić po ukraińsku ,Otcze nasz i Boharodyca’ (Ojcze Nasz i Matko Boska). Jeśli to był żołnierz z kresów, znając dobrze język ukraiński, to jeszcze mógł dojść do domu. Jeśli to był żołnierz z zachodniej lub z centralnej Polski, to był naprawdę nieszczęśliwa ofiara. Kazano mu rozbierać się do naga i wołać ,naj żywe Ukraina’ (niech żyje Ukraina). Jeśli tego nie chciał zrobić lub ich nie rozumiał, zamordowali go bez dwóch zdań. Morderstwa doszły do tego stopnia, że żołnierze powracający z wojny zgłaszali się do wojsk rosyjskich, by ich wzięli pod swoją opiekę. Tutaj dopiero Rosjanie wyczuli skrajny ukraiński nacjonalizm, że oni nie myślą o sowietach tylko o swojej Ukrainie.
To, co wyczuło rosyjskie NKWD o Polakach i o Ukraińcach można było od razu zrozumieć, że nie przyszli oni po to, aby tylko poskromić Polaków, lecz i wyplewić ukraiński nacjonalizm. Oni mieli bardzo dobrze wyszkoloną kadrę do tej pracy. Wiedzieli dobrze, że Polacy zawsze nienawidzili Rosji i teraz ich nie lubili, ale to było przecież tak jaskrawe i jawne. Natomiast Ukraińcy, którzy uchodzili za wilków w baraniej skórze, witając z entuzjazmem wkraczające czołgi, a myśl ich była skierowana zupełnie na inne szlaki.
Najpierw Rosjanie zabronili wystawiać żółto-niebieskie flagi. Później pojawiły się rozkazy dotyczące tych morderstw i zagrozili wszystkim, sądem wojennym. To też w krótkim czasie dużo tych bohaterów dostało się pod opiekę NKWD.
Dziwne było to, że podobne plakaty i rozkazy były już drukowane i w języku polskim. To częściowe złagodzenie rygoru dawało nam do myślenia, że oni chcą teraz od Polaków dowiedzieć się coś o Ukraińcach. Aby ich doskonale zrozumieć, to trzeba patrzeć nie tylko w jedno okienko.
Jak nam wiadomo, Ukraiński naród w Polsce był podzielony na kilka partyj.
- Ten nieoczytany prostak poszedł po linii rosyjskich haseł, że ,teper wasze wsio’ (teraz jest wszystko wasze) i że wreszcie będzie panem.
- Druga grupa na czele z duchowieństwem i inteligencją jak adwokaci, inżynierowie, nauczyciele wszystkich szkół, urzędnicy państwowi i prywatni, ,Proświeccy, Kooperatywy, Nasłosojuzy i Ridna Szkoła’ to były jakby kadry, które miały nastrajać ludność jak skrzypce wyłącznie do nacjonalistycznej ukraińskiej gry. Jako pomocnicza siła w realizowaniu planów była organizacja rolnicza, której zadaniem było rzekomo podniesienie ukraińskiego rolnika we wzwyż, a która sięgała do najbardziej zapadłych wsi, to była organizacja w skórze nie winnego baranka „sylnyj Hospodar” (silny gospodarz), i agencja ubezpieczeniowa „Dnister”. Czasopisma ukraińskie wychodzące w Małopolsce nie bardzo się rozpisywały na tematy polityczne, wiedząc doskonale, że za nich działa cały splot organizacji nierzucających się tak jaskrawo w oczy. Największą opieką otaczano organizacje przysposobienia wojskowego „Sokił i Zuh”. To po prostu była kadra, z której mieli w przyszłości wyjść młodzi bojownicy o wolność Ukrainy.
- Trzecia grupa to byli ,Starorusini’ nieprzyznające się do żadnego ukrainizmu. Ta była Polsce dość przychylna. W latach 1914-1918 byli oni „Moskalo-filami” i zaciętymi wrogami Austrii, ale dziś swe oblicze zmienili z powodu braku carskiej Rosji.
- Czwarta grupa to była grupą nie zależną, która nie dbała kto będzie panować byle tylko żyć na wolności, pracować i jeść chleb. Ci Polsce nie dużo pomagali, ale i nie szkodzili.
Rosjanie chcieli wykryć myśl nie tylko pewnych grup czy organizacji, ale nawet myśl poszczególnych ludzi i dlatego użyli polityki tak pokręconej, że trudno było domyślić się, o co im chodzi. Wiedzieli o wszystkich organizacjach tak polskich, jak ukraińskich, zaraz po wkroczeniu pierwszego dnia. Ale kto im to tak prędko o wszystkim doniósł?
Rosjanie mieli dobry wywiad jeszcze przed wojną w Polsce, który przy pomocy polskich Żydów działał dość sprawnie. Były to jednak tylko wiadomości ogólne, które nie dawały zupełnego światła na to, co się działo w poszczególnych organizacjach. Teraz potrzebne było im o wiele więcej i dzięki właśnie ludziom różnego pokroju i myśli wszystko się dowiedzieli. Kto patrzył wtedy trochę lepiej, to widział doskonale, że tuż za oddziałami frontowymi, szły oddziały innego charakteru, których zadaniem było przebranie całej gospodarki kraju. Były to oddziały administracyjne, propagandowe, oświatowe, milicyjne i NKWD.
* * *
W pierwszej fazie po zajęciu kraju największą rolę do odegrania miała właśnie administracja. Natychmiast po inwazji, Rosjanie zaczęli przebierać urzędy wojewódzkie, powiatowe, gminne, dalej poczty, szkoły wszystkich szczebli, fabryki, młyny, sklepy, stawy, lasy, tartaki i folwarki. Jednak najważniejszym były właśnie urzędy.
Po co był ten pośpiech, gdy w tych urzędach nie było przecież miliony złota? Tutaj chodziło zupełnie o co innego.
Wiemy dobrze, że nasze urzędy prowadziły doskonały spis wszystkich organizacji na terenach województw, powiatów i gmin. W tych urzędach były imienne wykazy danych organizacji. Były tam też notowane uwagi policyjne jak dana organizacja rozwijała się, jakiego była charakteru, czy była przychylna do państwa, itd.
Polskie władze może nie miały już czasu albo nie chciały tej dokumentacji niszczyć, dzięki czemu to wszystko dostało się w ręce władz rosyjskich. Zabranie tej dokumentacji było dla nich bardzo ważne, gdyż to było jakby fotokopią z istnienia całego kraju. Trudno temu się dziwić, bo jeśli ktoś zabiera gospodarki, to musi wiedzieć, co na tej gospodarce się mieści. Rosjanie dostając do rąk te cenne materiały, mieli jasny obraz, gdzie się znajdują, z kim mają doczynienia i co mają robić dalej. Aby to wszystko sprawniej poszło, zwerbowali na swoją stronę Ukraińców i dużą część Żydów. Ci, widząc siebie wyróżnionymi i aby się jeszcze więcej podchlebić, zaczęli na Polaków sypać to, czego nigdy w życiu nie było. Rosjanie wkrótce zobaczyli dokładnie, że Ukraińcy i Żydzi splatają niesamowite kłamstwa pod adresem Polaków, więc zniżyli trochę na kursie i zaczęli na mitingach gadać, że ,u nas wszyscy są jednakowi’. W ten sposób chcieli rekrutować Polaków, aby się dowiedzieć od nich, co myślą ukraińskie aktywiści.
Polacy całkowicie odsunięci od władzy niewiele na te tematy się rozwodzili, milczenie wtedy było najlepsze. Byli jednak ludzie o gorętszej krwi, którzy po prostu nie mogli znieść tych niesprawiedliwych kłamstw, broniąc się, mówili, że Ukraińcy są wcale nie lepsi. Mówili, że za panowania Polski, Ukraińce wyprawiali różne awantury, na co rząd nie mógł pozwolić i że teraz oni utrzymują kontakt z Hitlerem, który obiecuje im ,samostijnu Ukrainu’ zabierając od Polski, całą Małopolskę i od Rosji Ukrainę aż pod rzekę Don. W wyniku kłótni dwóch narodów, żyjących z sobą od niepamiętnych czasów, Rosjanie dowiedzieli się dosłownie o życiu poszczególnych ludzi, kim był, co myślał i tak dalej. Te na pozór drobne szczegóły dały Rosjanom jeszcze jedną bardzo dobrą usługę.
Rosja miała wielkie zastrzeżenie do tych nacjonalistycznych partii ukraińskich, doskonale wiedząc, że w Polsce oni mieli równe prawa, a nie siedzieli spokojnie, to tym bardziej nie będą siedzieć u nich. Niemcy i Rosja robiąc nową granicę na rzece Bugu, na pewno nie zastanawiali się nad stworzeniem jakiejś tam „samostijnej Ukrainy”.
Sądzę, że jest wiadome, że w komunistycznej partii w Polsce najmądrzejszym elementem byli Żydzi oraz część inteligentniejszych Ukraińców i Polaków, natomiast reszta to był po prostu beznadziejny motłoch nadający się tylko do niszczenia i grabieży. Zabierali i rabowali, co się tylko dało, aby wreszcie wzbogacić się, być panami dworów, pić i bawić się, a nie budować państwo wzorowane na kołchozach czy sowchozach. Na pewno Rosjanie myśleli o tym, że w Sowieckim Sojuzie nie tędy droga, że tę hołotę trzeba będzie dobrze osiodłać i pokazać im prawdziwe oblicze ZSRR, lecz ta pora była jeszcze stanowczo za wczesna.
Tak mniej więcej wyglądał stosunek Ukraińsko-polski oraz polityka, jaką w tej chwili kierowała się armia rosyjska na zajętych terenach polskich.
Książka jest dostępna w języku polskim w iTunes ale tylko na komputerze Apple, iPhone lub iPad.
https://itunes.apple.com/ca/book/daleki-żołnierski-szlak/id1443704275?mt=11
Niestety nie ma jeszcze książki drukowanej w języku polskim tylko w języku angielskim.