O Milusiu moja,
Ty pewnie już duża?
Napewno urosłaś jak ten polny kwiatek,
Napewno wspominasz swojego tatusia,
Ktorego nie widzisz tyle długich latek?
O córeczko droga,
Ty pewnie pracujesz?
Napewno pomagasz mamusi w robocie,
Napewno weselisz mamusię kochaną,
Która może żyje w rozpaczy w kłopocie.
O dziecko kochane,
Czyż ja myślał o tym,
Że to nasze szczęście wnet opuści nas,
Że nieszczęsna wojna mnie aż tu zagoni,
Wtak dalekie strony na tak długi czas?
O pieszczoto moja,
Ja ciągle Cię widzę,
Ty stoisz w mych oczach jak młoda topolka,
Wszak Ty byłaś dla mnie wiośnianą miłością,
Tyś była dla mnie, jasnym promieniem słonka.
To nic dziecię moje,
Że ja tak daleko,
Że ja od Ciebie kilka tysiąc mil,
Przyjdę wszystkie drogi przez ciernie i głogi,
Przyjdzie czas że wrócę na rodzinne progi.
Wtedy się nasycę,
Twymi pieszczotami,
Będziesz Milu znowu koło swego taty,
Będziemy się cieszyć, radować i śpiewać,
Będziemy sadzić róże koło naszej chaty.
Wiersz napisany w Palmową Niedzielę, dnia 18 kwietnia 1943, w Kijara, Irak. Tata, Jan Domański.
Kochanej Jani!
Kiedy Janeczko ujrzałaś świat,
Na świecie wtedy tak wesoło było.
Zdaje się że wczoraj to się wszystko śniło,
Lecz jakżeż dzisiaj wszystko się zmieniło.
Dziś ja tak daleko, a Ty pozostałaś,
Pewnie pytasz matki – gdzie jest teraz mój tatuś?
Ja też o Cię marzę w nocy i codziennie,
I noszę w swym sercu te miłe wspomienia.
Ciągle Cię wspominam moje dziecię miłe,
Bo Tyś była dla mnie bardzo cennym skarbem.
Tyś mi weseliła moje proste życie,
Byłaś mi słoneczkiem, byłaś moim kwieciem.
Byłaś mi uciechą tak miłą i słodką,
Byłaś ptaszę co lata w błękicie.
Ja ciebie całował i kochał nad życie,
Ja Ciebie okrywał gdym wstawał o świcie.
Tak lata mijały wśród radości życia,
A wtedy Janeczko siedem lat Ci było.
Siedem lat skończonych ósmy począł kroczyć,
Gdym Cię ucałował w zapłakane oczy.
Kiedy noc tragiczna wygnała mnie z domu,
Od Ciebie Janeczko, i z rodzinnej chaty.
Gdy bojec bagnetem wypychał mnie z chaty,
I wlókł jak złoczyńcę gdzieś w śnieżne zaświaty.
Och ciężko mi było rozstawać się z Tobą.
Serce mi się rwało mój kwiatuszku złoty,
Ale Bóg jest dobry, da zdrowie, wytrwałości,
Powrócę do Ciebie może ptaka lotem.
Rok 1944, Italia Jan Domański
1 Comment on “Dwa wiersze dla moich córek”
Obydwa wiersze są tak wzruszające, że gdy je czytam mam łzy w oczach.Tyle jest w nich miłości ojcowskiej do córek, tęsknoty za nimi i jednocześnie wiary, że kiedyś je zobaczy. I te pięknie namalowane kwiaty przez autora. Autor Jan Domański aresztowany i wywieziony w 1940 roku na Sybir (w śnieżne zaświaty) za to, że był Polakiem, a póżniej żołnierz 2 Korpusu Wojska Polskiego walczący o wolność z hitlerowskim najeźdzcą tysiące mil od rodziny.
Obydwa wiersze są tak wzruszające, że gdy je czytam mam łzy w oczach.Tyle jest w nich miłości ojcowskiej do córek, tęsknoty za nimi i jednocześnie wiary, że kiedyś je zobaczy. I te pięknie namalowane kwiaty przez autora. Autor Jan Domański aresztowany i wywieziony w 1940 roku na Sybir (w śnieżne zaświaty) za to, że był Polakiem, a póżniej żołnierz 2 Korpusu Wojska Polskiego walczący o wolność z hitlerowskim najeźdzcą tysiące mil od rodziny.